Tradycyjnie już doskonała w tygodniu pogoda, psuje się kiedy przychodzi sobota i niedziela.
Ochłodzenie oraz północny wiatr nie były jednak przeszkodą dla Macieja i Darka, którzy wybrali się na jezioro Kowalskie.
Aby uniknąć nieprzyjemnego, północnego wiatru, wybrali zatokę otoczoną sosnowym lasem, dzięki czemu łowili praktycznie przy bezwietrznej aurze.
Aby złapać nieco większy grunt na płytkim odcinku, kosze trafiły do wody.
Z początku, zaraz po zanęceniu łowisko opanowały niewielkie płotki, które pobierały praktycznie każdą przynętę.
Z każdą minutą ryby stawały się większe...
i większe...
Aż po około dwóch godzinach w ruch po raz pierwszy poszedł podbierak.
Stosunkowo niewielki leszcz, złowiony na bardzo delikatny, wiosenny sprzęt to prawdziwa atrakcja o tej porze roku!
Jednak prawdziwą niespodziankę złowił Darek...
Leszcz o bardzo nietypowym, czerwono-pomarańczowym zabarwieniu. Szczególnie dobrze widać to na głowie
oraz płetwach.