Angielska wersja zanęty Sensas River 3000
rz.Cybina, Poznań
Anglia to wędkarska potęga i wszystko co z tamtąd pochodzi uważane jest za lepsze, czy doskonalsze.
Dotyczy to również zanęt. Od wielu lat wśród polskich wędkarzy krąży opinia, że zanęty na polski rynek są gorsze od tych zachodnich, a już zanęty angielskie to w ogóle cudo. Czy tak jest rzeczywiście? Nie ma lepszej metody niż sprawdzić! Zaopatrzyłem się w angielskie wersje popularnych zanęt i postanowiłem je sprawdzić. Wyjątkowo ciepła zima pozwoliła mi na przeprowadzenie testu na moim rodzimym łowisku - Warcie w Poznaniu. Nie spodziewałem się spotkać ryb na pełnym uciągu, gdzie nurt o tej porze wymaga użycia spławika 40-60g, dlatego wybrałem odnogę Warty, gdzie wystarczył spławik 20g. Łowiłem 10m kijem, a mój zestaw zbudowany był ze spławika Cralusso Torpedo 20g. Żyłka główna 0,12mm Maver Smart TT, przypon Sensas Palmer 0,10mm. Ołów główny 40cm nad haczykiem, w połowie drogi śrucina sygnalizacyjna 0,5g. Haczyk Maver Katana 1041 nr.14. Jednak nie zestaw, czy technika była przedmiotem mojego testu. Koniecznie chciałem sprawdzić angileską wersję zanęty Sensas o nazwie River, gdyż właśnie tą zanętę chciałem użyć. Już w domu dokładnie przeczytałem całą paczkę i co w pierwszej kolejności rzuciło mi się w oczy to fakt że anglicy reklamują tą zanętę (zresztą nie tylko tą) jako bardzo popularną na kontynencie i opierają się na opiniach wędkarzy z kontynentu. Przyznam że było to dla mnie zaskoczeniem. Tutaj jednak od razu muszę przyznać że opis zanęty i sposobu jej przygotowania były bardzo dokładne i przede wszystkim zrozumiałe dla mnie, gdyż pisane po angielsku, który to język jest mi znajomy w przeciwieństwie do francuskiego, którego rozumiem jak do chiński, czy japoński. Jednak nie opis na paczce łowi ryby, lecz wędkarz. Dlatego zabrałem się do pracy. Już na początku złamałem jedną z podstawowych zasad przygotowania zanęt rzecznych. Zanęta powinna być namoczona przynajmniej 8 godzin przed łowieniem. Ja dla "potrzeb filmu" zrobiłem to nad wodą tuż przed łowieniem. Oczywiście zanętę moczy się szybciej, żeby wszystkie jej cząstki były dobrze nawilżone, dzięki czemu dobrze trzymają się dna i nie odprowadzają ryb. Nie przejmowałem się tym zbytnio, bo to przecież nie zawody i można zastosować taryfę ulgową. Wracając jednak do zanęty stwierdzam obiertywnie, że była bardzo świeża, i doskonale jednorodna, bez "śmieci", które biły by do góry. Dla mnie jednak wydała się troszkę za miałka. Co prawda przy tak zimnej wodzie nie jest to problem, jednak latem na pewno dodał bym do niej czegoś grubszego. Teraz jednak uznałem , że taka zanęta z powodzeniem wystarczy, a dodatki, jakich użyłem to czerwone pieczywo Sensas fluo - to pieczywko w moim przekonaniu jest zawsze dobre, szczególnie na rzekę. Drugim dodatkiem był Epiceine, który dodaje się prawie wszędzie. Epiceine uważany jest za doskonały dodatek płociowy na wszystkie łowiska, choć bardzo często wchodzą w zanety z jedo udziałem krąpie, czy leszcze. Należy jednak pamiętać żeby z Epiceine nie przesadzić i 10% objętości w zupełności wystarczy. Właśnie dlatego dodałem Epiceine na oko około 100g. Wszystko dokładnie wymieszałem i dodałem nieco Liant a Coler (szary klej z rodzaju bentonitów). W zasadzie powinno się dodawać tego typu kleju do namoczonej zanęty, gdyż wtedy wykorzystuje się jego moc i nie trzeba używać go zbyt wiele, jednak ja często działam wbrew zasadom, a dodanie suchego kleju do suchej mieszanki powoduje bardzo równomierne wymieszanie wszystkich składników. Oczywiście domoczoną zanętę dokleiłem na dobre drugą dawką Liant a Coler. Tak przygotowaną mieszankę przetarłem przez sito , a następnie nieco przemoczyłem. Przemoczenie zanęty przed dodaniem do niej gliny daje nam pewność, że nasza mieszanka nie wyschnie i nie zacznie się sypać. Ja cały czas pamiętałem, że zanęta była namoczona dosłownie przed chwilą. Dwie paczki gliny wiążącej (Ja używam glin firmy Wojziem) przetartej przez sito trafiły do mojej zanęty. W zasadzie po połączeniu dwuch komponenetów zanęta powinna mieć odpowiednią spoistość i nie powinno się jaj doklejać. Muszę przyznać że mi się to udało i ogólnie byłem zadowolony ze sklejenia zanęty, do której dodałem tylko nieco pinki. Przed samym lepieniem kul dodałem nieco (około 100g)atraktora. Standardowo na Warcie używam Unix Sensasa, który jest dostatecznie skuteczny, aby coś złowić. Do wody poszło 9 dużych kul które stanowiły około połowę całej zanęty. Resztę pozostawiłem na donęcanie. Przyznam, że spodziewałem się kilku ryb, gdyż zazwyczaj o tej porze roku łowi się tyle na tym łowisku. Właśnie dlatego wielkim zaskoczeniem było dla mnie branie już w drugim przepuszczeniu zestawu. To była dorodna 200g płoć. Po tym braniu nastąpiło drugie i kolejne i tak przez całe 3 godziny. W sumie padło 45 ryb o przybliżonej wadze 6kg, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Brania jednak nie były stałe i często następowały przerwy, a ryby przesuwały się od kul, aż do samego spadu stanowiska. Tłumaczyłem to zbyt lekką zanętą, która nie wykładała się na dnie, lecz nieco fruwała, odprowadzając nieco rybę z kul. Jeśli chodzi o skład gatunkowy, to zgodnie z oczekiwaniem dominowała płoć, trafiła się leszcz, kilka jazi, a prawdziwym zaskoczeniem były 3 klenie, których już dawno nie łowiłem na tym odcinku rzeki. Wreszcie podsumowanie. Zanęta Sensas River na pewno mile mnie zaskoczyła. Jest bardzo świeża i wydziela silny aromat, jest doskonale przygotowana: wyprażona i ma równomierną strukturę. Co jednak najważniejsze bardzo smakuje rybom, co chyba ma najważniejsze znaczenie. Wydaje mi się jednak, że powinna być wzbogacona w grubsze frakcje, które pozwolą wprowadzić i zatrzymać najwieksze ryby. |