W3.CSS

Puchar Wełny 2015

rz.Wełna, Rogoźno

Kolejne zawody na Wełnie w Rogoźnie za nami. Mając w pamięci imprezę sprzed kilku tygodni (zobacz relację), możemy zauważyć, jak zmienna jest rzeka o tej porze roku. Około 5 stopni wyższa temperatura powietrza oraz dłuższy dzień i nieco wyższy poziom wody całkowicie odmieniły oblicze tej małej, nizinnej rzeki.
Tym razem było o wiele równiej i chyba dużo lepiej. Zamiast dosłownie kilku ryb łowionych na początku stycznia, tym razem zawodnicy łowili po kilka kilogramów, choć w znakomitej większości były to niewielkie płotki oraz ledwo wymiarowe jelce.

Niestety kleń złowiony przez Grzegorza Czarneckiego z Czarnkowa, którego widzimy na zdjęciu był jedynym wymiarowym przedstawicielem swojego gatunku, na całych zawodach, w których uczestniczyło 34 zawodników.
Jeszcze do niedawna dorodne klenie oraz jazie były wizytówką tego odcinka Wełny, a osobniki powyżej 1 kilograma były tutaj normalnością, pośród których zdarzały się nawet 3kg bonusy.
Niestety regularna eksterminacja ryb, które gromadzą się pod tamą jeziora Rogozińskiego, prowadzona przez wędkarzy zgodnie z obowiązującymi przepisami i przy biernej postawie administratora tej wody już niedługo doprowadzi do zniknięcia tych pięknych i szlachetnych ryb z Wełny...

Regularna rzeź ryb to niestety nie jedyny problem polskiego wędkarstwa naszych czasów.
Ogromnym problemem jest dziś dostęp do wody. Pozamykane, zaorane, zagrodzone, lub oblepione zakazami drogi dojazdowe do łowisk to codzienność każdego wędkarza. Pomimo, że wędkarze stanowią największą grupę hobbistyczną w tym kraju, to niestety nie jesteśmy w stanie stworzyć dość silnego lobby, aby powalczyć o swoje prawa.

Na zdjęciu widzimy odcinek Wełny, z "malowniczym brzegiem" ozdobionym betonowym gruzem, który prawie wsypuje się do rzeki.

Na szczęście nasza pasja trwa pomimo wszelkich niedogodności oraz utrudnień. Jest mocniejsza od złej pogody, przeciwności losu, braku pieniędzy i narzekającej w domu żony! Właśnie dlatego w środku zimy, pierwszego dnia miesiąca lutego, roku Pańskiego 2015 na zawodach zjawiło się 34 zawodników, walcząc o prymat w zawodach na rzece Wełnie w Rogoźnie.

Tym razem dokładniej przyjrzymy się dwóm zawodnikom z naszego klubu, łowiącym w tych zawodach, którzy zazwyczaj doskonale dają sobie radę na tym łowisku. To właśnie oni dokładnie rok wcześniej, również w lutym, na tej samej rzece złowili po ponad 10 kilogramów ryb. Obaj znajdują się na zdjęciu poniżej: Po lewej Boguś Majewski, po prawej Grzegorz Horemski, krzyżując wzajemnie tyczki.
Choć obaj łowili stosunkowo blisko siebie, to jednak ich stanowiska bardzo się różniły. Grzegorz miał stanowisko na zakręcie rzeki, o bardzo silnym uciągu na środku i spowolnieniem pod drugim brzegiem i płycizną pod nogami. Szybki nurt nie stwarzał korzystnych warunków do utrzymania ryb w łowisku, co na pewno mocno utrudniało łowienie. Boguś pod tym względem wylosował dużo lepiej, na dość szerokim odcinku rzeki o dużo wolniejszym prądzie, jednak        szanse wyrównywał ogromny zaczep na dnie, obwieszony trzcinami i gałęziami, który               Bogusław musiał omijać holując każdą rybę.

Zacznijmy jednak od początku.

Na odcinku rzeki, na którym łowiliśmy, nie można dojechać autem do samej wody, jednak co kilkadziesiąt metrów znajdują się dojścia, więc nie pozostaje nic innego, jak tylko transport całego sprzętu na własnych plecach. Jednak biorąc pod uwagę niską temperaturę powietrza, była to doskonała rozgrzewka przed samymi zawodami.

Grzegorz Horemski wylosował stanowisko nr.8, a Bogusław Majewski numer 14.

Pomimo informacji z sobotniego treningu, na którym było kilka osób, o dużej ilości ryb, tak na prawdę nikt nie wierzył w duże wyniki wagowe i większość uczestników sugerowała się zawodami sprzed miesiąca.
Prawie wszyscy nęcili kubkiem, dokładnie i cicho, a w ich mieszankach dominowała glina.
Podobnie uczynili nasi bohaterowie:
Obaj mieli czarną zanętę i obaj podali ją kubkiem, choć różniły się one nieco składem.

Poniżej przedstawię podstawowe założenia i zasady, w myśl których łowił Grzegorz i Boguś.

Bogusław Majewski


łowił wędką:
Maver 325

Wełna nigdy nie jest taka sama.
Były to moje pierwsze zawody w tym roku, więc opierałem się na moich doświadczeniach z lat ubiegłych na tym łowisku, choć największy wpływ na moją strategię nęcenia miała relacja z Zawodów Sylwestrowych na www.leszcz.pl.

Zrobiłem dokładnie taką samą zanętę składającą się w 50% z Super Black Riviere oraz 50% Super Black Gardons i to okazało się trafionym i skutecznym rozwiązaniem.

Oczywiście nie przesadzałem z ilością. Przygotowałem 1kg spożywki, z czego połowę wrzuciłem na początek. Później donęcałem tylko wtedy, kiedy brania wyraźnie słabły.

Ponieważ ryby brały bardzo dobrze, nie żałowałem im jedzenia, dlatego w kulach którymi donęcałem było sporo zanęty. Można by rzec, że nawet połowa.

Kilka razy dołożyłem też trochę pinki, która miała pogrubić ryby, jednak wyraźnej różnicy to nie uczyniło.
Zdecydowanie najważniejszy był jokers.




Podstawą całej mieszanki była glina. 4kg czarnej Argila Leszcz z dodatkiem 100g bentonitu to podstawowa mieszanka obu zawodników. Wszystko dokładnie wymieszane i przetarte przez sito dało jednorodną i równo uwalniającą składniki mieszankę - idealny nośnik jokersa.
Drugim składnikiem była zanęta. Obydwaj nasi bohaterowie przygotowali po 1kg mieszanki spożywczej. Każdy przygotował co innego i to było główną różnicą pomiędzy nimi.
Jokers podali w glinie. 1/4 w lekkiej, natomiast większość, bo aż 3/4 w mocniejszej glinie poklejonej bentonitem.
Aby uniknąć zbrylania się mieszanki gliny z jokersem, należy najpierw wrzucić do gliny jokers, a dopiero później przesypać całość bentonitem. Należy uważać z ilością, aby nie stworzyć mieszanki pracującej przez miesiąc!
Początkowo jasnoszara od bentonitu mieszanka, po kilku minutach ciemnieje i staje się prawie czarna. Jest to idealna mieszanka do podania jokersa na uciągach. Oczywiście moc klejenia regulujemy ilością bentonitu.
 
Grzegorz Horemski


łowił wędką:
Jaxon Eclipse 13m

Ogólnie rzecz biorąc łowienie w zawodach bez wcześniejszego treningu to Totolotek. Sporo czasu zajmuje wpasowanie w łowisko, dopracowanie zestawu, czy opanowanie prezentacji przynęty, a wszystkie te rzeczy powinny być ustalone, przynajmniej mniej więcej już na treningu.

Wiem jednak, że zaledwie kilka osób łowiło na treningu, więc szanse dla wszystkich były mniej więcej wyrównane.

Założyłem, że woda jest zimna, więc ryby będą brać ostrożnie dlatego nie dałem zbyt dużo zanęty. Około 300g spożywki na początek w zupełności wystarczyło na pierwszą godzinę. Później, inaczej niż w styczniu trzeba było delikatnie donęcać.

Moja zanęta była bardzo prosta: 1kg Lorpio Grand Prix Roach Black oraz 100g Sensas Epiceine.
Do tego 4kg Argile czarna Leszcz, z 10% domieszką Bentonitu.

Niestety stosunkowo mocny uciąg wody spowodował, że moja zanęta wyłożyła się w długą ścieżkę, na której ciężko było szybko zlokalizować i odławiać ryby.



Jeżeli chodzi o samą strategię nęcenia, to w obu przypadkach był niemal identyczny. Cała zanęta była podana kubkiem, w dwóch liniach, których odległość od brzegu zależała od ukształtowania dna oraz siły nurtu.

Jedna linia znajdowała się w pełnym nurcie, w najgłębszym miejscu, natomiast druga na spokojnej wodzie, pod drugim brzegiem .
Jak długo można użytkować wiadro?
Rok, dwa, trzy???
... chyba że jest się oszczędnym Poznaniakiem...:)
 
Na Wełnie używa się w zasadzie typowych zestawów rzecznych, jednakże ze względu na ogromną różnorodność dna oraz nierówny uciąg, trzeba ich mieć kilka, o różnej gramaturze oraz różnym rozłożeniu obciążenia. Grzegorz łowiąc w zmiennym, dość szybkim nurcie wybrał spławiki Bubble, którymi doskonale łowi się na swobodną przepływankę, z lekkim przytrzymaniem. Spławik ten nie zatapia się po gwałtownym wpuszczeniu zestawu, jak ma to miejsce w przypadku innych płaskich spławików, szczególnie kiedy nurt przy powierzchni jest dużo mocniejszy niż przy dnie i w pół toni.

Bogusław łowił tradycyjnie spławikami Shark. Żaden inny model nie wskazuje tak dokładnie brań, pod warunkiem, że nurt jest równy, a dno nie ma zaczepów i nie trzeba zbyt mocno wstrzymywać zestawu, lecz można go prowadzić równomiernie i precyzyjnie.


Poniżej dokładne diagramy dwóch zestawów, których używali dwaj główni bohaterowie naszego artykułu. Po lewej Bogusław Majewski, po prawej Grzegorz Horemski.

Zarówno Boguś, jak i Grzegorz wcale nie byli super oryginalni, jeśli chodzi o ich zestawy. Na Wełnie podobnie łowi bardzo wielu zawodników, o czym świadczy chociażby to zdjęcie, na którym Roman Czarnecki prezentuje swoje zestawy.
Boguś podobnie jak i Grzegorz praktycznie od samego początku dobrze "wbił się" w bardzo drobne ryby, plasując się w ścisłej czołówce zawodów od praktycznie pierwszej minuty, jednak to co w tych zawodach było najważniejsze to łowili systematycznie przez całe 4 godziny zawodów. Gołym okiem było widać jak z każdą godziną łowili więcej i szybciej, o co właśnie chodzi w takich zawodach rozgrywanych na małej rybie.
Efektem ich poczynań były dwie siatki pełne ryb. Grzegorz złowił 5kg, a Bogusław o 800g więcej. Zdecydowaną większość połowu obydwóch zawodników stanowiły płocie, pośród których znalazły się pojedyncze, niewielkie jelce. Ani jeden, ani drugi nie złowił żadnego jazia, czy klenia, a nawet nie mieli żadnego kontaktu.
Wcale jednak nie było łatwo! Duża ilość drobnej ryby doskonale reagującej na poczynania wędkarzy spowodowała, że były to jedne z najbardziej wyrównanych zawodów jakie widziałem i często o pozycji w tabeli decydowały dosłownie gramy.
Bezpowrotnie minęły czasy ogromnych różnic pomiędzy zwycięzcami i resztą stawki. Dziś w większości zawodów decydują bardzo małe różnice.

Na zdjęciu Jakub Szymkowiak ze swoim połowem.
Bogusław Majewski w końcowym rozrachunku został zwycięzcą tych zawodów, a Grzegorz Horemski zajął 4 miejsce, czym obaj potwierdzili bardzo wysoką dyspozycję na tym łowisku i jeszcze raz udowodnili, że ich ponad 10-kilogramowe wyniki z roku poprzedniego wcale nie były przypadkiem.
Na sam koniec kilka słów uznania dla organizatorów zawodów - Panów ze Stowarzyszenia Jeziora Rogozińskiego pod przewodnictwem Henia Smolińskiego. Doskonale przygotowana impreza z miłą atmosferą i ciepłym posiłkiem na koniec!
.